Opis bloga

Blog nie powstał w celu przypodobania się komukolwiek, ale też treść w nim zamieszczona nie jest w żaden sposób uwłaczający. Zawiera wiele wpisów i wypowiedzi na różnorakie kwestie, które w jakiś sposób mnie zaintrygowały. Można tutaj znaleźć działy poświęcone felietonistyce, opowiadaniom, wiersze, a także wpisy bezpośrednio odnoszące się do polityki.

niedziela, 17 listopada 2013

Pospekulujmy trochę. Marsz Niepodległości, a „Przychodnia”

Ostatnie Marsze Niepodległości przebiegają pod znakiem burd. Nie zamierzam skupiać się na kwestii naszej prawicowo zaangażowanej młodzieży, która nie wie, kim był Roman Dmowski, ani tej, która sama nie wiedziała w jakim celu maszerowała, ani dlaczego patriotyzm co niektórych uczestników marszu wyrażał się wyrywaniem i łamaniem młodych drzewek. Zamierzam zwrócić uwagę na pewien konsekwentnie pomijany przez media szczegół.

Zacznijmy od początku. Pierwszym zaatakowanym celem były pustostan niedaleko zamieszkałe przez osoby eksmitowane i artystów. To miejsce zapomniane przez administrację miejską, a jednocześnie jest to parcela droga i obiecująca duże zysk oraz z wynajmu z racji bliskości do ulicy Marszałkowskiej, których teraz nie ma. Przypuśćmy, iż ktoś umyślnie i z premedytacją zorganizował grupę mającą doprowadzić właśnie ten budynek do stanu nieużywalności, a następnie go wyburzyć i zbudować tam przestrzeń użytkowo-biurową. Zdaje sobie sprawę, że jest to teoria naciągana, ale radzę się zastanowić, jaki mógł być cel odłączenia się tak dużej grupy? Przeszli 100-200 metrów w głąb przyległej uliczki tylko po to, aby obrzucić jakiś nieduży budyneczek racami? Ta teza też wydaje się naciągana. Poza tym moja teza może tłumaczyć opisaną przez świadków dziwną sytuację gdzie ci „patrioci” przez rzeczoną akcją przechodzą niezatrzymywani przez ochronę marszu, by potem w równie magiczny sposób przeniknęli przez tę samą ochronę, by zniknąć się w tłumie.


Późniejsze wydarzenia jak podpalenie niesławnej tęczy i atak na ambasadę Federacji Rosyjskiej może być pokłosiem wcześniejszej próby podpalenia tego „niewiele znaczącego” budynku, ponieważ pokonano wtedy pewną mentalną barierę mówiącą „tego się nie robi”. W tej sytuacji utracono kontrolę nad tłumem, który rozpoczął poszukiwania wroga na własną rękę, po czym ponownie chciał go niszczyć ogniwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz