W 2008 roku od
jakiegoś czasu wiadomo było, że nowa wojna na Kaukazie wybuchnie.
Nie do końca wiadomą była jedynie dokładna data. O tym jakie
skutki będzie miała ta wojna w przyszłość mieliśmy się dopiero
przekonać.
Od jakiegoś czasu
byliśmy świadkami prowokacji i próby siły, badającej jak daleko
może się posunąć strona rosyjska. Miało temu służyć
zestrzelenie bezzałogowego samolotu gruzińskiego, oraz manewry
wojskowe mające ćwiczyć zdobywanie obiektów i terytoriów.
Prawdopodobnie
Gruzja źle obrała sobie sojusznika w postaci Stanów Zjednoczonych.
Ponieważ będąc lojalnym sojusznikiem i wysyłając swoje wojska do
Iraku, nie dostała nic w zamian. A sama Ameryka nie chciała drażnić
Rosji, gdyż byłoby to zagrożenie dla jej interesów w Azji. Co to
oznacza dla Polski wtedy i w przyszłości? Sądzę, że bardzo dużo.
Od lat 90 bardzo obnosimy się z polityczną przyjaźnią do
amerykanów, która najwyraźniej także jest jednostronna i przy
okazji zaniedbujemy nasze stosunki z państwami europejskimi mogącymi
być lepszymi sojusznikami niż daleka Ameryka, właśnie z racji
geograficznych. Oczywiście to może być miecz obusieczny, gdyż
obecnej Europie bardziej zależy na rosyjskiej ropie i gazie oraz
współpracy tworzącej przeciwwagę dla USA, niż na Gruzji i tak
pozostającej dla nich w strefie wpływów Rosji, czy prawach
człowieka poza własnymi granicami.
Należy zadać
pytanie kto jest wygranym, a kto przegranym w tej wojnie? Po stronie
wygranych należy zaliczyć Rosję i Putina, ponieważ już dostali
wszystko czego chcą i obecnie już wiedzą, że nikt ani nic im nie
przeszkodzi w odbudowie imperium. A kto jest przegranym? Tu lista
jest znacznie dłuższa. Po pierwsze Gruzja, gdyż w mniejszym, bądź
większym stopniu stanie się „państwem satelickim” nowego
imperium pod wodzą Putina. Trudno jest ocenić w jakim stopniu,
możliwe, że będzie to część państwa, ale mniej prawdopodobne
jest podporządkowanie całości terytorium. Po drugie, ONZ, ponieważ
kolejny raz okazał się bezsilny wobec wojskowych zapędów państw
w nim zasiadających. Po trzecie, USA, ponieważ pokazała, że ich
zobowiązania sojusznicze nie są wiele warte, co więcej od lat
tracą oni wpływy na Karaibach i Ameryce Południowej, a więc na
„własnym podwórku”. Po czwarte, sojusznicy USA, ponieważ nie
mogą być już pewni własnego bezpieczeństwa, które dawało im do
tej pory Ameryka. Po piąte, porządek światowy, ponieważ został
obalony i na naszych oczach zostanie zbudowany od podstaw tym razem z
co najmniej 3 biegunami.
[NOTA: Ten artykuł
to prawdziwa perełka (po liftingu) odnaleziona przezmianie niedawno,
którą napisałem w 2008 roku. Z dumą muszę powiedzieć, że jego
zasadnicza część się spełniła.]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz