- Gotowy na hard core? - zawołał ze
złośliwym uśmieszkiem Dawid.
- Jasne - odpowiedział Maciek.
- No to ok.
Przeprowadził młodziana przez
metalowe i zabezpieczone zamkiem szyfrowym drzwi. Wkroczyli tym samym
w inny świat, rządzący się innymi zasadami. Podążywszy
korytarzem, odmalowanym w jaskrawożółte barwy, dotarli do jakiejś
niewielkiej salki, w której było jakieś zbiegowisko.
- Ooo! Już się zaczęło! -
powiedział rozradowany Dawid. - Chodź i posłuchaj Lenina.
Na środku sali, za przewróconym
stołem, udającym mównicę, stał facet ubrany w piżamę, który
gestykulując obiema rękami, wygłaszał płomienne przemówienie.
- Towarzysze! - wołał. - Równość
równości jest nierówna! Aby uczynić równość równą, musimy
podjąć radykalne kroki! Dlatego domagam się równego dostępu do
środków psychotropowych dla personelu, lekarzy i administracji.
- Brawo! - wrzeszczał tłum nie do
końca zdrowych, do którego przyłączyło się kilku opiekunów z
Dawidem na czele. Owacje utrzymywały się przez kilka minut. Nie do
końca zdrowi zaczęli wręczać mówcy w dowód uznania paprotki,
które ktoś nieuważny zostawił na parapecie. Lenin przyjmował je
chętnie, póki ciężar doniczek z ziemią nie okazał się być dla
niego zbyt ciężki.
- Jak wszechświatowa rewolucja,
Leninie? - zapytał Dawid.
- W najlepszym, towarzyszu Żukow!
Armia Czerwona pod dowództwem Trockiego opanowała Wilno i podchodzi
już pod Warszawę. Za kilka dni pokonamy przejściowe trudności i
już niedługo opanujemy Niemcy i Francję. Robotnicy i chłopi
wszystkich krajów się zjednoczą i powstanie prawdziwe państwo
równości! - wołał dumnie. - Pokonamy imperialistów.
- Nie jest towarzysz zbyt
optymistyczny?
- Ależ skąd! Pokonamy imperialistów
to nasza dziejowa misja.
- Ale przecież ludzie w Rosji
głodują. NEP nie spełnia swoich funkcji, kolektywizacja napotyka
opory. Nie uważasz, że powinniśmy zbudować socjalizm u siebie? -
zapytał prześmiewczo.
- Oczywiście, że są problemy,
jednak je przezwyciężymy i zwyciężymy. Ludzie to zrozumieją.
- A co zrobisz z republikami, które
nie chcą słuchać?
- Kto śmie się mnie sprzeciwiać,
jedynej przyszłości świata!?
- Dyrektor Rożdzewski już zbiera
oddziały angielskie na Krymie i podburza marynarzy z Kronsztadu,
oddziałowa Staśka wiedzie wojska Cesarstwa Japońskiego na
Władywostok, a księgowa Rożdzewska z armią amerykańską pragnie
zaatakować Kamczatkę. Trzeba zorganizować obronę.
- Ci imperialiści?! - oburzył się
Lenin.
Maciek nawet nie ważył się
przeszkadzać w ideologicznej dyspucie nad losami wszechświata. Co
jakiś czas oglądał się tylko, czy nikt przypadkiem ich nie ogląda
zza rogu. Głupio przecież wylecieć już pierwszego dnia i to nie
za swoje przewinienie. Jednakże Dawid chyba się tym nie przejmował.
- A co na to towarzysz Stalin? -
zawołał w kierunku Maćka.
- Co ja?
- Tak ty towarzyszu. - Dawid już nie
mógł wyrobić ze śmiechu. Tylko z tego, że nowy nie wie co
odpowiedzieć, czy z tego, że przybył im na oddziale Stalin.
- Musimy szybko zniszczyć zagrożenie
i wrócić do szerzenia dobra - wypowiedział Maciek drżącym
głosem.
- To mi właśnie przypomniało, że
musimy wracać na front przygotować ofensywę - oznajmił Dawid.
- Słusznie! W takim razie ja powrócę
do mojego zadania.
Odchodząc obejrzeli się jeszcze raz
w stronę Lenina, wracającego na mównicę, aby dalej przemawiać i
agitować. Dawid w wyraźnie poprawionym humorze wracał już do
drzwi, kiedy odezwał się szepczący głos Moniki:
- Przestań, bo wreszcie cię wywalą.
- Potem dodała: - I jeszcze jego w to wciągasz?
- Nie martw się. Za bardzo kochamy
tutejsze rozrywki by wylecieć - odpowiedział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz