Opis bloga

Blog nie powstał w celu przypodobania się komukolwiek, ale też treść w nim zamieszczona nie jest w żaden sposób uwłaczający. Zawiera wiele wpisów i wypowiedzi na różnorakie kwestie, które w jakiś sposób mnie zaintrygowały. Można tutaj znaleźć działy poświęcone felietonistyce, opowiadaniom, wiersze, a także wpisy bezpośrednio odnoszące się do polityki.

piątek, 4 listopada 2011

Dom Wariatów 9 - Staśka

Oddziałowa nazywała się naprawdę Renata Michalska, ale przypadło do niej przezwisko „Staśka”. Narosło o niej wiele plotek, z których jedna była niemal pewna. Szczerze nienawidziła swojej pracy. Myśl o stawieniu się w szpitalu dzień po dniu napawała ją obrzydzeniem, a konieczność przychodzenia na oddział, gdzie zgromadzono największy wachlarz pomyleńców, wręcz przerażeniem. Obsesja pogłębiła się jeszcze po wypadku jaki miała Agnieszka, z którą wiązała nadzieje że ta przejmie jej obowiązki tak by nie musiała się tam więcej pojawiać. Jednak jej nagła i i nieprzemyślana rezygnacja sprawiła, że musiała tu witać częściej, co przyprawiła wrzodami żołądka. Z czasem doszło jeszcze drżenie rąk, z którym w obawie przed zwolnieniem, musiała sobie jakoś poradzić. Dla uspokojenia zszarganych nerwów zaczęła podbierać środki uspokajające podopiecznym, a zwłaszcza byłemu nauczycielowi i wykładowcy historii, który był przekonany iż jest Leninem. Ten gdy tylko spostrzegł w jakim jest ona stanie, postanowił jej pomóc i zaczął wygłaszać tyrady o tym jak bardzo „Równość, równości jest nierówna”

Z wielu jej wad charakteru, dała się zauważyć także mania rządzenia, której ustępowała jedynie pani Rożdzewskiej. Wszyscy na oddziale bali się Staśki, wszyscy za wyjątkiem Dawida, który ostentacyjnie okazywał brak szacunku. Nie mogąc przywrócić zdrowych stosunków w pracy, prawie straciła nadzieję. Jednak, gdy jeden z opiekunów został nagle zwolniony przez dyrektora Rożdzewskiego pod zarzutem utraty zaufania do pracownika, czyli za nieuprawnione podnoszenie kwalifikacji i działalność związkową, którą uznawał za nielegalną. Szybko poprosiła kadrową o nowego pracownika. Bardzo uradował ją fakt, że jeszcze tego samego dnia zadzwonił pewien młodzieniec szukający pracy.
- To palec Boży – myślała i umówiła się z nim na rozmowę następnego dnia.
Rozmowa przeszła gładko. Dyrektor Rożdzewski siedział obok wyraźnie znudzony odległy myślami i nawet nie odezwał się słowem do kogokolwiek, więc oddziałowa Staśka popuściła wodze fantazji obiecując młodzianowi gruszki nie tylko na wierzbie, ale i na innych drzewach. Następnego dnia wściekała się co chwila, że „Tego idioty nadal niema”, Wreszcie zadzwonił telefon z wiadomością o jakimś dzieciaku stojącym przed bramą. Wyjrzała przez okno i stwierdziwszy że to on, kazała go wpuścić. Na parterze skarciła go za spóźnienie i nie mogąc się doczekać dania nauczki Dawidowi pośpiesznie zaprowadziła go na trzecie piętro. Kazała się nim zająć Dawidowi po czym wyszła i zaczaiła się za rogiem wiedząc, że jego przekorna natura rozkaże zrobić mu coś wprost przeciwnego. I tak się stało. Gdy tylko wyszedł złapała go niby przepadkiem na korytarzu.
- A co pan tu robi? Kazałam zająć się nowym? - skarciła go z trudem ukrywając zadowolenie pod płaszczykiem złości. - Zlekceważył pan polecenie służbowe? Proszę za mną! - dodała i zaprowadziła go do swojego gabinetu.
- I co teraz zrobimy? Mam pana zwolnić?
- Nie pani mnie tu zatrudniała i nie pani może mnie zwolnić. - odpowiedział spokojnie i zbił ją z tropu.
- Mam zadzwonić? - zapytała tym razem poddenerwowana.
- Bardzo proszę. - dodał – Przy okazji proszę dodać o tym że dziwnie zwiększyło się zużycie leków, a część jest zupełnie nieuzasadniona i niewyjaśniona.
- Co takiego? - zachodziła w głowę „czy on wie?” - Oskarżasz mnie o coś?
- Ależ jak bym śmiał. - wzruszył ramionami.
- Za coś takiego... Jeden mój telefon i... pójdziesz do pierdla. - jąkała się - Zrozumiesz.
- A dlaczego pani się tak unosi? Jeszcze chwila i ktoś pomyśli że szkodzi pani środowisko pracy.
- Szantażujesz mnie? Ja ci pokażę.
Podniosła słuchawkę telefonu, wykręciła jakiś numer, przełączyła na głośnik i po sygnale odezwał się głos.
- Prokuratura Okręgowa, słucham.
- Cześć Agnieszka! - zawołał Dawid na odległość, co wyraźnie zaskoczyło Staśkę.
- Ooo! Dawidek, co u ciebie? - odpowiedział głos w słuchawce.
- A nic nowego. Tak sobie dzwonię. - uspokajał.
- Szkoda. Myślałam, że ta sprawa już ucichła.
- Niestety nie.
- Dzięki, że załatwiłeś mi tę pracę. - śmiał się głos w słuchawce - W szpitalu bym nie wytrzymała. Teraz to wiem.
- Niema sprawy.
- Staśka nadal szuka na ciebie haka?
- Owszem. - roześmiał się Dawid. 
Staśka pobladła. 
- Dobra muszę kończyć. Mam dużo pracy. - powiedział głos z autentycznym żalem.
- Spoko. - odparł Dawid.
Przez chwilę panowała głucha cisza, aż wreszcie z ust Staśki padło pytanie pełne zdziwienia i zaskoczenia:
- Kim ty jesteś?
Dawid pochylił się w stronę Staśki i odpowiedział:
- Kimś mądrzejszym od osoby z fałszywymi dyplomami.
Oddziałowa Staśka nigdy już nie odważyła się na tego typu konfrontację z Dawidem, ale bezlitośnie wyżywała się na innych podległych jej pracownikach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz