Kiedyś przyszła
na oddział Agnieszka, młodziutka pielęgniarka tuż po studiach,
których Staśka nigdy nie ukończyła i była dumna ze swojego
sprytu objawiającego się tym, że kupiła dyplom po okazyjnej
cenie. Pełna entuzjazmu dziewczyna, zawsze marzyła by nieść pomoc
ludziom w potrzebie i pokrzywdzonym przez los. Jej naiwność była
wprost urocza, do tego stopnia, że Dawid zaczął przyjmować
zakłady, zrezygnuje pierwszego, czy następnego dnia? Po godzinie
Staśka zadzwoniła z poleceniem, że ma udzielić pomocy panu
Mietkowi, po czym odłożyła słuchawkę. Nawet nie wiedziała o
kogo chodzi. Dawid przepadł zgodnie z zasadą „Pozwól najgorszą
robotę odwalić innym”, ale z pomocą pośpieszyła Monika, która
udzieliła jej chętnie jak zwykle.
Długo nie trzeba
było szukać. Pan Mietek, nagi i cały umazany własnymi
ekskrementami, wpatrywał się tępo w bliżej niesprecyzowany punkt
ukryty gdzieś za ścianą. Monika natychmiast założyła lateksowe
rękawiczki i podeszła do podopiecznego.
- Znowu pan
Mietek, nie połkną leków i odurzył się większą dawką? -
powiedziała. Agnieszka stojąc w miejscu jak wryta zmarszczyła
czoło, rozwarła drgające usta. - Jesteś w szoku? Trochę za
późno! - wrzasnęła na biedną dziewczynę. - Zabieramy go do
pokoju, trzeba go umyć. - Agnieszka nawet nie drgnęła - To ja
tobie mam pomóc, nie na odwrót.
Nie wypowiadając
nawet słowa i pełna obrzydzenia, wzięła brudną rękę w dwa
paluszki, tak że dotykała go tylko opuszkami palców. Zapomniała
nawet o założeniu rękawiczek których i tak niedostałą. Pod
prysznicem namydliły gąbki i zaczęły go szorować począwszy od
głowy, a skończywszy na nogach. Agnieszka pragnęła, aby ten
koszmar się jak najszybciej zakończył. Czyszcząc panu Mietkowi
nogi zbierało się jej na wymioty. Klęcząc trzymała twarz
zwróconą ku podłodze. Wtem poczuła coś ciepłego opadającego
jej na włosy. Dotknęła tego ręką. Tego czegoś przybywało,
zupełnie jakby opadało z góry. Znowu poczuła ten smród. Miała
go w całych włosach. Rozległ się krzyk. Wychodził on z gardła
pielęgniarki, ale ona sama miała wrażenie, że wydobywa się on ze
zbezczeszczonej fryzury, którą tak pieczołowicie układała rano
całą godzinę.
Agnieszka czuła
się zbrukana. Nie pomogły jej kąpiele, długie mycie głowy
szamponami, ani nawet obcięcie włosów. Następnego dnia jej
oburzona matka przyniosła pisemko mówiące, że Agnieszka rezygnuje
z pracy. Na koniec oznajmiła Staśce, że „Nie po to jej ukochane
dziecko studiowało tyle lat, aby teraz robiło w gównie”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz