„Wreszcie przyszedł dzień grozy”,
jak zwykł mawiać ostatnio Dawid o momencie, w którym będzie
trzeba włączyć nowicjusza w pełen rytm pracy. Tym razem Monika
postanowiła osobiście pilnować Dawida, by ten nie wkręcił Maćka
w jakąś aferę. Zaraz za drzwiami przywitała ich Janka słowami:
- Dzień dobry. Dziś nie zgłoszono
żadnych naruszeń porządku.
- Przyjąłem - odpowiedział Dawid i
zwrócił się do Maćka: - Wierzy, że jest policjantką i nam
pomaga.
W sali na końcu korytarza Lenin
przygotowywał się właśnie do swojego przemówienia i
niezadowolony gmerał coś pod nosem o przebrzydłych Polakach,
przeszkadzających mu w szerzeniu wszechświatowej rewolucji.
Przy jednym ze stolików siedział
schludnie ubrany facet, czytający gazetę, którego wcześniej
Maciek tutaj nie widział.
- Co tam w polityce panie Mietku? -
zapytał Dawid.
- Po staremu. Żrą się o byle co i
zapominają dać podwyżkę takim jak ty. - Widząc zadziwienie
Maćka, dodał: - A co kolega taki zdziwiony? Ja tu tylko na
obserwacji.
- Tak. Od pół roku.
Pan Mietek złożył gazetę, położył
ją na stole i schował twarz w dużych dłoniach. Zdawał się być
załamany. Monikę takie sceny zawsze wzruszały, jednak starała się
tego nie okazywać. Czasem tylko coś chlipnęła, po czym udawała,
że to nie ona. Po kilku cięższych oddechach, zdjął dłonie z
podkrążonych oczu.
- Żona się rozwodzi. - Wzruszył
ramionami.
- I oskarżyła pana o znęcanie się
psychiczne i fizyczne. - Dawid uśmiechną się.
- A wsadzili mnie dopiero gdy
powiedziała, że wierzę w UFO.
- Faktycznie ciekawe.
- Miłość kończy się po ślubie -
dodał pan Mietek.
Na tle tej bandy pomyleńców naprawdę
wyglądał na osobę, która trafiła tu przez pomyłkę, na skutek
nieszczęśliwej okoliczności albo zawistnej małżonki.
- Bzdura! - wrzasną przysłuchujący
się rozmowie Lenin. - Nie istnieją kosmici.
- I to mówi ktoś kto bredzi o
wszechświatowej rewolucji? - Pan Mietek zerwał się z krzesła. -
Jestem ciekaw kto twoim zdaniem jej dokona.
- Spokój! Obaj! Bo pójdziecie do
„pokoju”! - uspokajała ich Monika. Ta mała groźba w wykonaniu
drobniutkiej kobiety bardzo pomogła. Obaj natychmiast zapomnieli o
kłótni sprzed chwili i wrócili do tego czym zajmowali się
wcześniej.
- No dobra, musimy wracać do roboty -
powiedział Dawid, po czym cała trójka odeszła do korytarza i
zatrzymała się w miejscu, gdzie akurat nikogo nie było. -
Zrozumiałeś lekcję? - zapytał.
- On też jest chory?
- Tak - odpowiedziała Monika. -
Kiedyś naprawdę mieliśmy tutaj na obserwacji oskarżonego o
znęcanie się nad rodziną, którego trzymaliśmy tak długo. On go
po prostu zapamiętał.
- Więc jak takich rozpoznać? -
zapytał Maciek.
- Często się nie da. To nie my mamy
oceniać kto jest zdrowy, a kto nie - odparł Dawid.
- Mietek cierpi na schizofrenię ze
skłonnością do przemocy. Nikt nie wie na czym by się skończyło
- dodała. - Trzeba bardzo uważać.
- On jest chory i nie wolno mu ufać -
oznajmił Dawid. - W pierwszych dniach dałem się zwieść i
widziałem jak dusił współlokatora.
- Ale są tu też ludzie zdrowi?
- Dla nas nie. Jak mówi doktor
Jasiński: „Nie ma ludzi zdrowych, są tylko nie dość dokładnie
przebadani”. - Patrząc na minę Dawida wypowiadającego te słowa,
Maciek myślał że to żart, ale poważne oblicze Moniki uświadomiło
mu powagę sytuacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz