Opis bloga

Blog nie powstał w celu przypodobania się komukolwiek, ale też treść w nim zamieszczona nie jest w żaden sposób uwłaczający. Zawiera wiele wpisów i wypowiedzi na różnorakie kwestie, które w jakiś sposób mnie zaintrygowały. Można tutaj znaleźć działy poświęcone felietonistyce, opowiadaniom, wiersze, a także wpisy bezpośrednio odnoszące się do polityki.

poniedziałek, 31 października 2011

Edukacja i praca


Od jakiegoś czasu widzimy niepokojące zjawisko, które teoretycznie nie jest związane z polityką, ale będzie wpływała na nią w zasadniczy sposób. Mam na myśli rynek pracy. Gdy dyskusja zbacza na ten tor przeważnie robi się ciekawa, ale nie zawsze rzeczowa.

Od kilkunastu lat, niezależnie od panującej opcji, prowadzi się politykę edukacyjną, polegającą na wciskaniu matury każdemu, kto wyrazi chęć jej posiadania, traktując egzamin tylko jako formalność. Na studiach jest nieco trudniej zdobyć tytuł licencjata, inżyniera czy magistra, lecz dla kogoś kto chce uzyskać dany dyplom i potrafi nauczyć się danego zakresu materiału (nawet bez zrozumienia) nie powinno stanowić to przeszkody. Skutek takiej polityki jest taki, że uczelnie państwowe i niepaństwowe wypuszczają co roku tysiące absolwentów, którzy jeśli znajdują pracę to szybko ją tracą z powodu nieznajomości rynku i praktycznych zagadnień, albo nieznajomości warunków pracy normalnych dla tego zawodu. Niestety ten fakt zazwyczaj jest ignorowany, skutkiem czego studentki pielęgniarstwa wybierają ten kierunek nie rozumiejąc, że elementem tej pracy jest praca przy ludziach tzn. z odchodami ludzkimi, ropiejącymi ranami i trudnymi do wyleczenia chorobami, którymi łatwo się zarazić. Zrażone szybko odchodzą, co oznacza zmarnowanie czasu, który można było poświęcić na zgłębianie bardziej interesującego zagadnienia

Już jako magistrowi politologii wielokrotnie zdarzało mi się prowadzić rozmowy z przedstawicielami pokrewnych kierunków i najczęściej w którymś momencie łapałem się za głowę zastanawiając się czy naprawdę mój rozmówca skończy ten kierunek. Studentka Stosunków Międzynarodowych była przekonana, że nie warto jest rozwijać gospodarkę i prowadzić politykę zagraniczną, ponieważ „Chiny wszystko podbiją” (dowodem była ich liczebność), albo zasypywano mnie wizjami o nieuniknioności wojny w wyniku obecnego kryzysu w strefie euro. Ryzyko wystąpienia obu wariantów jest nikłe, żeby nie powiedzieć nieprawdopodobne, lecz podobne wieści wcale się nie skończyły. Przytoczony przykład świadczy o tym, że nie każdy nadaje się do każdego zawodu, a już na pewno nie rozumie dziedziny na którą zmarnowali kilka lat.

Uczelnie też rzadko dostosowują się do rynku pracy, a przyjmują rolę firm usługowych. Dosłownie przyjmują zamówienia na kształcenie w danym kierunku i najczęściej wywiązują się z umowy. Łatwość zdobycia dokumentów powoduje, że rośnie nacisk na młodych ze strony rodzin, aby jakiś zdobyć. Przy czym łatwość jego zdobycia, czyni go bezwartościowym, ponieważ osób posiadających taki papierek jest znacznie więcej. Może to doprowadzić do sytuacji, w której jest olbrzymie bezrobocie wśród nauczycieli, przy jednoczesnym natłoku ofert dla murarzy i szwaczek. Absolwent wyższej uczelni nie znajdzie w takiej sytuacji pracy w zawodzie oraz usłyszy że będzie się marnował w zawodzie spawacza.

Zapobieżenie takiej sytuacji wymaga zmiany myślenia. Absolwent szkoły średniej powinien szukać pracy zgodnej z zainteresowaniami zaraz po jej ukończeniu. Popracować w niej rok lub dwa, aby sprawdzić czy dany zawód naprawdę mu odpowiada i dopiero potem pogłębiać wiedzę na odpowiednich studiach kierunkowych. Jest to model racjonalny i trudny do wprowadzenia z racji nacisków ze strony rodziny. Rodzice marzący o wykształceniu dziecka, najczęściej sami nie posiadają dyplomu ukończenia studiów wyższych, w przeciwieństwie do złudnych urojeń o niezbędności jego posiadania. Naturalnym rozwiązaniem wskazywanym przez rodzinę zazwyczaj jest nakaz robienia kolejnych bezużytecznych papierków. Wpadamy wtedy w błędne koło. Im więcej chaotycznie kolekcjonowanych dokumentów potwierdzających kompetencję, tym mniejsze szanse na znalezienie pracy, ponieważ uważa się, że im dłuższe CV, tym wyższa wypłata. Poszerzenie kompetencji może przynieść korzystne skutki, jednak należy to robić stopniowo i w konkretnym kierunku.

Niektórych może dziwić umieszczenie artykułu o edukacji w dziale o polityce, ale wcale nie znalazł się on tutaj przez pomyłkę. Mamy obecnie do czynienia z masowym bezrobociem z czego większość stanowią młodzi i bardzo dobrze wykształceni ludzie. Nie mogąc znaleźć pracy narasta w nich frustracja. W takim stanie umysłu, łatwo mogą się stać zdobyczą dla radykalnych ugrupowań, populistów, hochsztaplerów i sekt, oferujących proste, łatwe, natychmiastowe, a jednocześnie bezbolesne załatwienie wszystkich problemów. Już teraz protestujący, chociażby w Hiszpanii, składają się głównie z młodych bezrobotnych, a w Polsce w proteście przeciwko rządowi Donalda Tuska głosowano na Ruch Palikota, mimo że ten nie zaoferował nic realnego. Co z tego wyniknie? Ciężko powiedzieć. Sytuacja prawdopodobnie sama się rozwiąże razem z poprawą wskaźników ekonomicznych, ale sam problem zostanie odłożony w czasie do następnego kryzysu.

Wiele poruszonych powyżej kwestii jest współczesnych, jednakże bynajmniej nie są one bolączką ostatnich lat. Pisał o nich już Gustave Le Bon w książce „Psychologia tłumu” wydanej w 1895 roku. Wykorzystałem jego argumenty oraz obserwację i jak widać niezbyt się zestarzały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz