Starożytni grecy
mianem „utopi” określali miejsca doskonałe i jednocześnie
miejsca nieistniejące. Współcześni najczęściej zapominają o
dwoistości tego słowa i pamiętają tylko o doskonałości
utożsamiając je ze swoimi prywatnymi złudzeniami przy okazji
ignorując złudzenia innych osób kierujących się podobnymi
ideami. Mimo to utopia nie przestaje ludzi pociągać. Dlatego za
każdym razem jak ktoś mówi o idealnym ustroju to albo nie wie o
czym mówi, albo łże. Osobiście wolałbym myśleć, że
objawiający się co jakiś czas twórca tej myśli kłamie, ponieważ
inaczej mógłby wprowadzić ją w życie, a jak pokazuje historia,
takie eksperymenty zazwyczaj kończą się krwawymi dyktaturami.
Paradoksalności sytuacji dodaje fakt, że nawet w fazie najbardziej
krwawych zajść głoszono hasła konieczności wprowadzenia danego
ustroju lub jego umocnienia. To nie jest tak, że jedne ustroje są z
definicji dobre, a inne z definicji złe. Takie stwierdzenie może
paść z ust polityka, gdyż musi się on przypodobać osobom, dzięki
którym sprawuje władzę (niekoniecznie wyborcom). Różne ustroje
mają swoje reżimy, a one mają swoje zalety oraz wady mogące się
ujawnić w określonych warunkach.
Demokracja
Ustrój
demokratyczny sprawdza się w społeczeństwach dysponujących pewnym
stopniem rozwoju i szereg niepodważalnych zalet. Liczy się ze
swoimi obywatelami, angażuje ich w sprawy ogólnopaństwowe i daje
przynajmniej teoretyczną możliwość udziału we władzy, ale także
jest droga, niewydajna, sformalizowana, niestabilna i bardzo
korupcjogenna, a cele są wyznaczane w perspektywie kadencji. W takim
przypadku brak kompetentnych i rozumnych elit może spowodować
wykluczenie osiągania dalekosiężnych celów np. przystąpienia do
UE. Często spotykam się z zarzutem, że politycy nie dotrzymują
obietnic. Nikt nie chce jednak dostrzec, iż te obietnice są mało
realistyczne. Podnoszenie socjalu przy jednoczesnym obniżaniu
podatków jest nierealny, chyba że posiadamy bardzo rozwiniętą
gałąź gospodarki z której czerpiemy olbrzymie dochody lub chcemy
zrujnować gospodarkę. Należy je ignorować, czego nikt nie robi, a
później żali się, że nie zostają wprowadzone. Ustrój
demokratyczny jest w dużym stopniu utopijny i w praktyce dobrze
działa tylko w niewielkich społecznościach gdzie większość osób
upoważnionych do głosowania zna się osobiście lub przez kogoś
innego. Gdy gremium jest większe, pojedyncze jednostki przestają
być zauważalne i stają się jednolitą masą oderwaną od
rzeczywistości. Jego członkowie wypowiadający dotąd umiarkowane
hasła stają się radykałami, a dotychczasowe stronnictwa radykalne
radykalizują się jeszcze bardziej. Najbardziej charyzmatyczni
członkowie takich ruchów pociągali za sobą także pospolity lud i
biedotę rozgoryczoną, nieobeznaną w sytuacji wewnętrznej,
zewnętrznej oraz gospodarczej. Żądając niemożliwego, stawiali
rządzących przed sytuacją patową. Później sami stając u steru
rządów, musieli rozwiązywać ten sam problem, nie mając na niego
pomysłu. Wtedy tłum zażenowany swoją własną pomyłką, odbierał
mu mandat do rządzenia przekazując go kolejnemu populiście, który
wcale nie był lepszy od poprzedniego. Ten model wielokrotnie dawał
o sobie znać już od czasów najdawniejszych. W czasach polski
szlacheckiej podpita szlachta wymogła wybór na króla nieobecnego
na sejmie Michała Korybuta Wiśniowieckiego, mimo że się do tego
zupełnie nie nadawał i okazał się być najgorszym władcą w
historii Rzeczypospolitej. W okresie narodzin II Rzeczypospolitej
bojówki nacjonalistyczne usiłowały obalić rządy Piłsudskiego
pod zarzutem niebycia katolikiem, co zgodnie z ich rozumowaniem
równało się z niebyciem polakiem (dziwnie współczesne prawda). W
ustrojach demokratycznych można zauważyć jeszcze jedną
prawidłowość. Politycy, jeśli z kimś się liczą, to z
głosującymi, jeśli nie głosuje, nie jest wart czasu i energii
potrzebnej na kampanię. W latach 90 w Chicago w USA pewien działacz
społeczny o nazwisku Barack Obama, prowadził akcję rejestracji
wyborców wśród czarnych mieszkańców metropolii. Do tej pory nie
przejawiali oni chęci do oddania głosu w wyborach, więc byli
zupełnie ignorowani przez kandydujących. Dopiero gdy zaczęli się
rejestrować, dostrzeżono w nich potencjał i zaczęto tworzyć dla
nich programy pomocowe. Tak więc w ustrojach demokratycznych kwestią
zasadniczą nie jest prawo do narzekania, że wszystko jest do kitu,
ale przywilej (przywilej nie prawo) do brania czynnego lub biernego
udziału w rządach. Czyli umiejętności korzystania z
przysługujących praw. Wcale nie kończy się to na wrzuceniu
karteczki do dziurki dla świętego spokoju. Ateńczycy nazywali
osoby tak myślące idiotes.
Dyktatura
O ile demokracja
sprawdza się państwach cieszących się określonym stopniem
rozwoju społecznego, o tyle dyktatura lepiej się spisuje w krajach,
które tego stopnia nie osiągnęły. Obecnie słowo dyktatura ma
bardzo niekorzystne znaczenie. Dyktator był w starożytnym Rzymie
urzędem specjalnego przeznaczenia, którego powoływano na czas
zagrożeń dla miasta. Pod koniec okresu republiki Sulla i Cezar
zostawali dyktatorami z żądzy władzy. W tego typu zawiłości
historii utożsamiły dyktaturę z tyranią. Dyktatura w naszym
rozumieniu, nie liczy się z dobrem własnych obywateli i trzyma
silną ręką pozbawiając ich wolności słowa, ale także jest
bardzo sprawny decyzyjnie, są bardzo stabilne politycznie i
personalnie. Struktura decyzyjna także jest jasna. Oczywiście,
jeśli przywódca skupiający w swoich rękach popadnie w marazm i
stanie się niezdolny do podjęcia decyzji. Nikt inny może jej nie
podjąć. Po rozpoczęciu operacji Barbarossa w 1941 roku Stalin był
zaszokowany i popadł w odrętwienie. Sama wojna niebyła dla niego
zaskoczeniem, ponieważ sam szykował się do ataku, ale fakt
ubiegnięcia go przez Hitlera był dla niego czymś, co wytrąciło
go z równowagi psychicznej. Odzyskał ją dopiero, gdy wojska III
Rzeszy znalazły się pod Moskwą. Przez ten okres nikt nie był
zdolny do przejęcia władzy w obawie przed zemstą wodza. Wszyscy
podlegli mu aparatczycy doskonale zdawali sobie sprawę z paranoi
Stalina i nawet chwilowe przejęcie władzy mogłoby się skończyć
śmiercią danej osoby. Z kolei w nazistowskich Niemczech istniał,
aż nadmiar chętnych do objęcia schedy po führer, że nie
brakowało spisków na jego życie. Głównym organem decyzyjnym
pozostawała osoba wodza, jednak sama władza została rozdzielona
między najważniejszych urzędników. Prawdopodobnie każdy z nich
mógłby przejąć władzę i dalej prowadzić nakreśloną wcześniej
politykę, lecz zdobycie podobnej popularności byłoby niewiadomą.
W XX wieku często bywało, że w wielu krajach na świecie
demokratycznie wybrani reprezentanci wcale nie byli w stanie dojść
do porozumienia i aby wyjść z impasu, któraś ze stron dokonywała
zamachu stanu. Wtedy już raz ustanowioną dyktaturę najczęściej
zastępuje inna dyktatura. Często Rosję obwinia się o brak
poszanowania zasad demokratycznych, jednak ten stan rzeczy nie wynika
z braku chęci, ale z konieczności. Kraj ten zamieszkuje wiele ludów
z czego każdy ma własne ambicje i bez silnej władzy zwierzchniej
kraj uległby fragmentaryzacji i rozpadowi na wiele mniejszych
państewek. Właśnie ten problem skali jest zazwyczaj omijany przez
analityków. Tak rozległym i zróżnicowanym państwem nie da się
rządzić inaczej niż przy zachowaniu twardej ręki, umniejszeniu
znaczenia niektórym społecznościom oraz ograniczeniu im praw.
Czasem są to metody dyktatorskie połączone z ludobójstwem, czasem
jest to po prostu ścisła kontrola inspirowana przez pojedyncze
jednostki o określonym autorytecie, ale demokracja jest tam
rzadkością.
Autorytaryzm
Różnego rodzaju środowiska ekstremistyczne i nacjonalistyczne za
tyranów i ustroje totalitarne uważają osoby popularne i ustroje
demokratyczne, ponieważ nie zgadzają się oni z prowadzoną
polityką lub kierują się niechęcią do samych polityków albo do
partii politycznych. Są to jednak państwa demokratyczne, które w
imię zachowania spokoju społecznego potrafią zaostrzyć prawo na
całym lub na części terytorium. Nie spełniają one kryteriów
państwa totalitarnego jednak ograniczanie praw wynikających z
reżimu demokratycznego wyklucza go z systemu demokratycznego. Należy
więc wprowadzić nową kategorię, czyli autorytaryzm. Jak
wspomniałem, autorytaryzm to system łączący w sobie elementy
dyktatury i demokracji, a więc podobnie jak dyktatura skupiona jest
na osobie przywódcy oraz jego autorytecie i zazwyczaj rozpada się
po jego śmierci. Przywódca wyposażony jest w szereg prerogatyw
mających mu ułatwić sprawowanie władzy, umniejsza się role
opozycji, stosuje się przeciwko niej różnego rodzaju środki
przymusu, ale nie likwiduje się jej zupełnie. Może także wystąpić
cenzura. Często słyszymy, że gdzieś jest dyktatura. Jakby na
przekór temu to, co tak ochoczo nazywa się dyktaturą, wcale nie
musi oznaczać tyranii. Pod koniec I wojny światowej instytucje
powoływane przez zaborców jako reprezentacja polaków np. Rada
Regencyjna oddawały swoje kompetencje w ręce Piłsudskiego, który
zyskał w ten sposób władzę i uprawnienia równe dyktatorskim.
Dysponując pewnym poparciem społecznym, teoretycznie mógłby
zbudować aparat terroru. Nie zrobił tego, ograniczając się tylko
do niezbędnych działań jak ogłoszenie ordynacji wyborczej i
ogólny nadzór nad działaniami państwa. Zgodnie z mało znaną u
nas doktryną Donoso Cortésa,
państwo może uciec się do środków poza prawnych w celu ratowania
porządku społecznego. Doktryna ta stała u podstaw dwóch wojen
domowych. W roku 1936 generał Francisco Franco wypowiedział
posłuszeństwo lewicowemu rządowi w Madrycie. W opracowaniach
zazwyczaj pada tu określenie „hiszpańskiej wojny domowej”,
jednakże ja staram się go używać jedynie jako skrót myślowy,
ponieważ wojna domowa w tym kraju trwała już od dłuższego czasu.
Od obalenia monarchii nastał czas republiki, a tak naprawdę okres
nieustannych wstrząsów ekonomicznych, braku stabilności
ustrojowej, w najlepszym razie kilkumiesięcznych rządach i
dyktatorów. Nikt nie chce pamiętać o rzeczywistości następującej
bezpośrednio przed wybuchem wojny, w której władzę sprawował
rząd pochodzący ze sfałszowanych wyborów oraz że w
ultrakatolickim kraju palono kościoły, zabijano księży i gwałcono
zakonnice, a poprzez Franco przywróceniu stabilności politycznej,
ustabilizowaniu gospodarki i rozpędzeniu jej czyniąc z Hiszpanii
drugie po Japonii najszybciej rozwijające się państwo na świecie.
Pamięta się przyjęcie pomocy militarnej ze strony Hitlera i
Mussoliniego oraz przejęcie władzy w drodze niedemokratycznej.
Zarzuty te może i słuszne z perspektywy lat i akademickich dysput
prowadzonych w innych krajach i kontynentach, są śmieszne przy
głębszej analizie i wzięciu pod uwagę szerszej sytuacji
międzynarodowej. W tym, że w dwudziestoleciu międzywojennym
państwa europejskie przyjmowały jakąś formę autorytarną nie ma
nic nadzwyczajnego. Tak postąpiły prawie wszystkie państwa europy
środkowowschodniej z Polską włącznie i Portugalia, a inne państwa
jak Szwecja sympatyzowały z nazistami. Franco przyjął pomoc
Mussoliniego i Hitlera, tak samo jak obrońcy republiki przyjmowali
pomoc Stalina. Co więcej, sojusznicy Franco niebyli jeszcze
zaangażowani w masowe zorganizowane mordy w obozach śmierci w
przeciwieństwie do Stalina. Franko przyjął pomoc, ale wcale nie
podzielał poglądów sojuszników, ale po zakończeniu wojny nie
chciał mieć z nimi więcej wspólnego niż musiał. Liczył się
nawet z możliwością zawarcia sojuszu przeciwko państwom osi i
jeńców pochodzących z państw alianckich traktował bardzo
łagodnie. Podobnie niesprawiedliwe oceny towarzyszą nazwisku
Augusto Pinocheta. Wiedza przeciętnego europejczyka ogranicza się
do tego, że w latach 70 w Chile przewodził w puczu wojskowym, a po
jego zakończeniu staną na czele państwa. Znowu nikt nie zna
realiów, które doprowadziły do kryzysu, ani dalszych losów
państwa pod rządami Pinocheta. W Ameryce Południowej zamachy stanu
nie są niczym nadzwyczajnym w większości krajów kontynentu
zachodziły one na tyle wielokrotnie, że gdybym powiedział iż
stały się one elementami systemu politycznego, to prawdopodobnie
nie byłbym daleki od prawdy. Sprawujący władzę od 1970 roku
prezydent Salvador Allende był uważany za socjaldemokratę, jednak
wypowiadane przez niego hasła, czyny i nagroda przyznana przez KGB,
każą określić go jako komunistę. Prezydent Allende w czasie
swojej prezydentury doprowadził do nacjonalizacji przemysłu i
rolnictwa. Jak to często bywa w takich sytuacjach, władzę w tych
przedsiębiorstwach często zdobywają osoby nieprzygotowane do
zarządzania, których jedynym atutem jest znajomość z wysokim
urzędnikiem państwowym. Po pierwszych sukcesach gospodarczych,
przyszedł najgorszy scenariusz. Od 71 roku zaczęła narastać
inflacja, rosły kolejki nie tylko za dobrami konsumpcyjnymi, ale
także za żywnością. Narastała bieda wśród wszystkich warstw
społecznych, której kulminacją okazał się być „marsz pustych
garnków”, podczas którego zwykłe gospodynie domowe wyszły na
ulicę uderzając w garnki na znak, że nie mają co do nich włożyć.
W kwestiach politycznych wcale nie było lepiej. Salvador Allende
nawiązał i zacieśnił współpracę z blokiem państw
komunistycznych oraz odsuną od władzy parlament i Trybunał Stanu,
tym samym skupił w swoich rękach władzę dyktatorską i rządził
dekretami. Największym zagrożeniem był jednak fakt, że Komuniści
zaczęli przemycać na tereny Chile duże ilości broni i szykować
rewoltę zbrojną. W tej sytuacji parlament zwrócił się do armii z
prośbą o „przejęcie porządku prawnego”. Początkowo generał
Carlos Prats robił wszystko, aby oddalić ryzyko zamachu, jednak po
zmianie głównodowodzącego na Augusto Pinocheta nie było już
oporów przed przejęciem władzy. Po przeprowadzeniu puczu Pinochet
obwołał się prezydentem i gubernatorem, po czym przystąpił do
reform gospodarczych korzystając z wiedzy młodych ekonomistów tzw.
Chicago Boys. Zwrócił własność swoim właścicielom,
ustabilizował inflację, zreformował system emerytalny (do dziś
pokazywany jako wzór). Na skutek tych reform Chilijczycy stali się
statystycznie najbogatszymi mieszkańcami kontynentu. Krytycy
Pinocheta wskazują na fakt zagarnięcia przez niego władzy w sposób
pozaprawny, spowodowanie śmierci wielu osób i wzrost bezrobocia,
ale gdyby nie zdecydował się na przejęcie władzy, zamachu stanu
dokonali by pewnie komuniści, zginęłoby jeszcze więcej osób
przez dłuższy czas, a destabilizacja sytuacji
gospodarczo-politycznej i tak wywołałaby wzrost bezrobocia. Zarówno
Franco, jak i Pinochet, sami zrzekli się władzy i przekształcili
zarządzane przez siebie państwa w czysto demokratyczne. Bardzo
ciekawy system autorytarny wykształcił się w PRL po zakończeniu
okresu stalinowskiego w którym władza należała do pierwszego
sekretarza KPZR wybieranego w zupełnym oderwaniu od upodobań
społecznych, ale społeczeństwo pozwalało temuż przywódcy na 10
letnią kadencję zakończoną rozruchami. Była to sytuacja
wyjątkowa, ponieważ w przywódcy tego okresu byli narzuceni przez
władzę sowiecką, ale też cieszyli się poparciem obywateli.
Dopiero po jego utracie następowała zmiana w kierownictwie. W
innych państwach demokracji ludowej, jak Jugosławia czy NRD,
dosłownie bunkrowali się na swoich stanowiskach dążąc do
przejęcia władzy na jak najdłużej i nie przejmowali się przy tym
nastrojami społecznymi.
Jaki najlepszy?
Nie są to jedyny
podział polityczny państw ze względu na ustroje, ale ten
najpowszechniejszy i najbardziej podstawowy w dzisiejszych czasach. A
teraz wróćmy do pytania o idealny ustrój. Każdy system jest dobry
póki na jego czele stoją rozumne i świadome elity, które umieją
odnaleźć się w danej sytuacji. To czy jest to demokracja,
dyktatura czy autorytaryzm nie ma większego znaczenia. Wszystko
zależy od okoliczności jego powstania, trwania oraz sytuacji
międzynarodowej, a oceniać można go dopiero po upływie
dziesięcioleci i z uwzględnieniem wszystkich czynników typowych
dla danego okresu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz