Opis bloga

Blog nie powstał w celu przypodobania się komukolwiek, ale też treść w nim zamieszczona nie jest w żaden sposób uwłaczający. Zawiera wiele wpisów i wypowiedzi na różnorakie kwestie, które w jakiś sposób mnie zaintrygowały. Można tutaj znaleźć działy poświęcone felietonistyce, opowiadaniom, wiersze, a także wpisy bezpośrednio odnoszące się do polityki.

wtorek, 25 października 2011

Idealny ustrój


Starożytni grecy mianem „utopi” określali miejsca doskonałe i jednocześnie miejsca nieistniejące. Współcześni najczęściej zapominają o dwoistości tego słowa i pamiętają tylko o doskonałości utożsamiając je ze swoimi prywatnymi złudzeniami przy okazji ignorując złudzenia innych osób kierujących się podobnymi ideami. Mimo to utopia nie przestaje ludzi pociągać. Dlatego za każdym razem jak ktoś mówi o idealnym ustroju to albo nie wie o czym mówi, albo łże. Osobiście wolałbym myśleć, że objawiający się co jakiś czas twórca tej myśli kłamie, ponieważ inaczej mógłby wprowadzić ją w życie, a jak pokazuje historia, takie eksperymenty zazwyczaj kończą się krwawymi dyktaturami. Paradoksalności sytuacji dodaje fakt, że nawet w fazie najbardziej krwawych zajść głoszono hasła konieczności wprowadzenia danego ustroju lub jego umocnienia. To nie jest tak, że jedne ustroje są z definicji dobre, a inne z definicji złe. Takie stwierdzenie może paść z ust polityka, gdyż musi się on przypodobać osobom, dzięki którym sprawuje władzę (niekoniecznie wyborcom). Różne ustroje mają swoje reżimy, a one mają swoje zalety oraz wady mogące się ujawnić w określonych warunkach.


Demokracja

Ustrój demokratyczny sprawdza się w społeczeństwach dysponujących pewnym stopniem rozwoju i szereg niepodważalnych zalet. Liczy się ze swoimi obywatelami, angażuje ich w sprawy ogólnopaństwowe i daje przynajmniej teoretyczną możliwość udziału we władzy, ale także jest droga, niewydajna, sformalizowana, niestabilna i bardzo korupcjogenna, a cele są wyznaczane w perspektywie kadencji. W takim przypadku brak kompetentnych i rozumnych elit może spowodować wykluczenie osiągania dalekosiężnych celów np. przystąpienia do UE. Często spotykam się z zarzutem, że politycy nie dotrzymują obietnic. Nikt nie chce jednak dostrzec, iż te obietnice są mało realistyczne. Podnoszenie socjalu przy jednoczesnym obniżaniu podatków jest nierealny, chyba że posiadamy bardzo rozwiniętą gałąź gospodarki z której czerpiemy olbrzymie dochody lub chcemy zrujnować gospodarkę. Należy je ignorować, czego nikt nie robi, a później żali się, że nie zostają wprowadzone. Ustrój demokratyczny jest w dużym stopniu utopijny i w praktyce dobrze działa tylko w niewielkich społecznościach gdzie większość osób upoważnionych do głosowania zna się osobiście lub przez kogoś innego. Gdy gremium jest większe, pojedyncze jednostki przestają być zauważalne i stają się jednolitą masą oderwaną od rzeczywistości. Jego członkowie wypowiadający dotąd umiarkowane hasła stają się radykałami, a dotychczasowe stronnictwa radykalne radykalizują się jeszcze bardziej. Najbardziej charyzmatyczni członkowie takich ruchów pociągali za sobą także pospolity lud i biedotę rozgoryczoną, nieobeznaną w sytuacji wewnętrznej, zewnętrznej oraz gospodarczej. Żądając niemożliwego, stawiali rządzących przed sytuacją patową. Później sami stając u steru rządów, musieli rozwiązywać ten sam problem, nie mając na niego pomysłu. Wtedy tłum zażenowany swoją własną pomyłką, odbierał mu mandat do rządzenia przekazując go kolejnemu populiście, który wcale nie był lepszy od poprzedniego. Ten model wielokrotnie dawał o sobie znać już od czasów najdawniejszych. W czasach polski szlacheckiej podpita szlachta wymogła wybór na króla nieobecnego na sejmie Michała Korybuta Wiśniowieckiego, mimo że się do tego zupełnie nie nadawał i okazał się być najgorszym władcą w historii Rzeczypospolitej. W okresie narodzin II Rzeczypospolitej bojówki nacjonalistyczne usiłowały obalić rządy Piłsudskiego pod zarzutem niebycia katolikiem, co zgodnie z ich rozumowaniem równało się z niebyciem polakiem (dziwnie współczesne prawda). W ustrojach demokratycznych można zauważyć jeszcze jedną prawidłowość. Politycy, jeśli z kimś się liczą, to z głosującymi, jeśli nie głosuje, nie jest wart czasu i energii potrzebnej na kampanię. W latach 90 w Chicago w USA pewien działacz społeczny o nazwisku Barack Obama, prowadził akcję rejestracji wyborców wśród czarnych mieszkańców metropolii. Do tej pory nie przejawiali oni chęci do oddania głosu w wyborach, więc byli zupełnie ignorowani przez kandydujących. Dopiero gdy zaczęli się rejestrować, dostrzeżono w nich potencjał i zaczęto tworzyć dla nich programy pomocowe. Tak więc w ustrojach demokratycznych kwestią zasadniczą nie jest prawo do narzekania, że wszystko jest do kitu, ale przywilej (przywilej nie prawo) do brania czynnego lub biernego udziału w rządach. Czyli umiejętności korzystania z przysługujących praw. Wcale nie kończy się to na wrzuceniu karteczki do dziurki dla świętego spokoju. Ateńczycy nazywali osoby tak myślące idiotes.


Dyktatura

O ile demokracja sprawdza się państwach cieszących się określonym stopniem rozwoju społecznego, o tyle dyktatura lepiej się spisuje w krajach, które tego stopnia nie osiągnęły. Obecnie słowo dyktatura ma bardzo niekorzystne znaczenie. Dyktator był w starożytnym Rzymie urzędem specjalnego przeznaczenia, którego powoływano na czas zagrożeń dla miasta. Pod koniec okresu republiki Sulla i Cezar zostawali dyktatorami z żądzy władzy. W tego typu zawiłości historii utożsamiły dyktaturę z tyranią. Dyktatura w naszym rozumieniu, nie liczy się z dobrem własnych obywateli i trzyma silną ręką pozbawiając ich wolności słowa, ale także jest bardzo sprawny decyzyjnie, są bardzo stabilne politycznie i personalnie. Struktura decyzyjna także jest jasna. Oczywiście, jeśli przywódca skupiający w swoich rękach popadnie w marazm i stanie się niezdolny do podjęcia decyzji. Nikt inny może jej nie podjąć. Po rozpoczęciu operacji Barbarossa w 1941 roku Stalin był zaszokowany i popadł w odrętwienie. Sama wojna niebyła dla niego zaskoczeniem, ponieważ sam szykował się do ataku, ale fakt ubiegnięcia go przez Hitlera był dla niego czymś, co wytrąciło go z równowagi psychicznej. Odzyskał ją dopiero, gdy wojska III Rzeszy znalazły się pod Moskwą. Przez ten okres nikt nie był zdolny do przejęcia władzy w obawie przed zemstą wodza. Wszyscy podlegli mu aparatczycy doskonale zdawali sobie sprawę z paranoi Stalina i nawet chwilowe przejęcie władzy mogłoby się skończyć śmiercią danej osoby. Z kolei w nazistowskich Niemczech istniał, aż nadmiar chętnych do objęcia schedy po führer, że nie brakowało spisków na jego życie. Głównym organem decyzyjnym pozostawała osoba wodza, jednak sama władza została rozdzielona między najważniejszych urzędników. Prawdopodobnie każdy z nich mógłby przejąć władzę i dalej prowadzić nakreśloną wcześniej politykę, lecz zdobycie podobnej popularności byłoby niewiadomą. W XX wieku często bywało, że w wielu krajach na świecie demokratycznie wybrani reprezentanci wcale nie byli w stanie dojść do porozumienia i aby wyjść z impasu, któraś ze stron dokonywała zamachu stanu. Wtedy już raz ustanowioną dyktaturę najczęściej zastępuje inna dyktatura. Często Rosję obwinia się o brak poszanowania zasad demokratycznych, jednak ten stan rzeczy nie wynika z braku chęci, ale z konieczności. Kraj ten zamieszkuje wiele ludów z czego każdy ma własne ambicje i bez silnej władzy zwierzchniej kraj uległby fragmentaryzacji i rozpadowi na wiele mniejszych państewek. Właśnie ten problem skali jest zazwyczaj omijany przez analityków. Tak rozległym i zróżnicowanym państwem nie da się rządzić inaczej niż przy zachowaniu twardej ręki, umniejszeniu znaczenia niektórym społecznościom oraz ograniczeniu im praw. Czasem są to metody dyktatorskie połączone z ludobójstwem, czasem jest to po prostu ścisła kontrola inspirowana przez pojedyncze jednostki o określonym autorytecie, ale demokracja jest tam rzadkością.


Autorytaryzm

Różnego rodzaju środowiska ekstremistyczne i nacjonalistyczne za tyranów i ustroje totalitarne uważają osoby popularne i ustroje demokratyczne, ponieważ nie zgadzają się oni z prowadzoną polityką lub kierują się niechęcią do samych polityków albo do partii politycznych. Są to jednak państwa demokratyczne, które w imię zachowania spokoju społecznego potrafią zaostrzyć prawo na całym lub na części terytorium. Nie spełniają one kryteriów państwa totalitarnego jednak ograniczanie praw wynikających z reżimu demokratycznego wyklucza go z systemu demokratycznego. Należy więc wprowadzić nową kategorię, czyli autorytaryzm. Jak wspomniałem, autorytaryzm to system łączący w sobie elementy dyktatury i demokracji, a więc podobnie jak dyktatura skupiona jest na osobie przywódcy oraz jego autorytecie i zazwyczaj rozpada się po jego śmierci. Przywódca wyposażony jest w szereg prerogatyw mających mu ułatwić sprawowanie władzy, umniejsza się role opozycji, stosuje się przeciwko niej różnego rodzaju środki przymusu, ale nie likwiduje się jej zupełnie. Może także wystąpić cenzura. Często słyszymy, że gdzieś jest dyktatura. Jakby na przekór temu to, co tak ochoczo nazywa się dyktaturą, wcale nie musi oznaczać tyranii. Pod koniec I wojny światowej instytucje powoływane przez zaborców jako reprezentacja polaków np. Rada Regencyjna oddawały swoje kompetencje w ręce Piłsudskiego, który zyskał w ten sposób władzę i uprawnienia równe dyktatorskim. Dysponując pewnym poparciem społecznym, teoretycznie mógłby zbudować aparat terroru. Nie zrobił tego, ograniczając się tylko do niezbędnych działań jak ogłoszenie ordynacji wyborczej i ogólny nadzór nad działaniami państwa. Zgodnie z mało znaną u nas doktryną Donoso Cortésa, państwo może uciec się do środków poza prawnych w celu ratowania porządku społecznego. Doktryna ta stała u podstaw dwóch wojen domowych. W roku 1936 generał Francisco Franco wypowiedział posłuszeństwo lewicowemu rządowi w Madrycie. W opracowaniach zazwyczaj pada tu określenie „hiszpańskiej wojny domowej”, jednakże ja staram się go używać jedynie jako skrót myślowy, ponieważ wojna domowa w tym kraju trwała już od dłuższego czasu. Od obalenia monarchii nastał czas republiki, a tak naprawdę okres nieustannych wstrząsów ekonomicznych, braku stabilności ustrojowej, w najlepszym razie kilkumiesięcznych rządach i dyktatorów. Nikt nie chce pamiętać o rzeczywistości następującej bezpośrednio przed wybuchem wojny, w której władzę sprawował rząd pochodzący ze sfałszowanych wyborów oraz że w ultrakatolickim kraju palono kościoły, zabijano księży i gwałcono zakonnice, a poprzez Franco przywróceniu stabilności politycznej, ustabilizowaniu gospodarki i rozpędzeniu jej czyniąc z Hiszpanii drugie po Japonii najszybciej rozwijające się państwo na świecie. Pamięta się przyjęcie pomocy militarnej ze strony Hitlera i Mussoliniego oraz przejęcie władzy w drodze niedemokratycznej. Zarzuty te może i słuszne z perspektywy lat i akademickich dysput prowadzonych w innych krajach i kontynentach, są śmieszne przy głębszej analizie i wzięciu pod uwagę szerszej sytuacji międzynarodowej. W tym, że w dwudziestoleciu międzywojennym państwa europejskie przyjmowały jakąś formę autorytarną nie ma nic nadzwyczajnego. Tak postąpiły prawie wszystkie państwa europy środkowowschodniej z Polską włącznie i Portugalia, a inne państwa jak Szwecja sympatyzowały z nazistami. Franco przyjął pomoc Mussoliniego i Hitlera, tak samo jak obrońcy republiki przyjmowali pomoc Stalina. Co więcej, sojusznicy Franco niebyli jeszcze zaangażowani w masowe zorganizowane mordy w obozach śmierci w przeciwieństwie do Stalina. Franko przyjął pomoc, ale wcale nie podzielał poglądów sojuszników, ale po zakończeniu wojny nie chciał mieć z nimi więcej wspólnego niż musiał. Liczył się nawet z możliwością zawarcia sojuszu przeciwko państwom osi i jeńców pochodzących z państw alianckich traktował bardzo łagodnie. Podobnie niesprawiedliwe oceny towarzyszą nazwisku Augusto Pinocheta. Wiedza przeciętnego europejczyka ogranicza się do tego, że w latach 70 w Chile przewodził w puczu wojskowym, a po jego zakończeniu staną na czele państwa. Znowu nikt nie zna realiów, które doprowadziły do kryzysu, ani dalszych losów państwa pod rządami Pinocheta. W Ameryce Południowej zamachy stanu nie są niczym nadzwyczajnym w większości krajów kontynentu zachodziły one na tyle wielokrotnie, że gdybym powiedział iż stały się one elementami systemu politycznego, to prawdopodobnie nie byłbym daleki od prawdy. Sprawujący władzę od 1970 roku prezydent Salvador Allende był uważany za socjaldemokratę, jednak wypowiadane przez niego hasła, czyny i nagroda przyznana przez KGB, każą określić go jako komunistę. Prezydent Allende w czasie swojej prezydentury doprowadził do nacjonalizacji przemysłu i rolnictwa. Jak to często bywa w takich sytuacjach, władzę w tych przedsiębiorstwach często zdobywają osoby nieprzygotowane do zarządzania, których jedynym atutem jest znajomość z wysokim urzędnikiem państwowym. Po pierwszych sukcesach gospodarczych, przyszedł najgorszy scenariusz. Od 71 roku zaczęła narastać inflacja, rosły kolejki nie tylko za dobrami konsumpcyjnymi, ale także za żywnością. Narastała bieda wśród wszystkich warstw społecznych, której kulminacją okazał się być „marsz pustych garnków”, podczas którego zwykłe gospodynie domowe wyszły na ulicę uderzając w garnki na znak, że nie mają co do nich włożyć. W kwestiach politycznych wcale nie było lepiej. Salvador Allende nawiązał i zacieśnił współpracę z blokiem państw komunistycznych oraz odsuną od władzy parlament i Trybunał Stanu, tym samym skupił w swoich rękach władzę dyktatorską i rządził dekretami. Największym zagrożeniem był jednak fakt, że Komuniści zaczęli przemycać na tereny Chile duże ilości broni i szykować rewoltę zbrojną. W tej sytuacji parlament zwrócił się do armii z prośbą o „przejęcie porządku prawnego”. Początkowo generał Carlos Prats robił wszystko, aby oddalić ryzyko zamachu, jednak po zmianie głównodowodzącego na Augusto Pinocheta nie było już oporów przed przejęciem władzy. Po przeprowadzeniu puczu Pinochet obwołał się prezydentem i gubernatorem, po czym przystąpił do reform gospodarczych korzystając z wiedzy młodych ekonomistów tzw. Chicago Boys. Zwrócił własność swoim właścicielom, ustabilizował inflację, zreformował system emerytalny (do dziś pokazywany jako wzór). Na skutek tych reform Chilijczycy stali się statystycznie najbogatszymi mieszkańcami kontynentu. Krytycy Pinocheta wskazują na fakt zagarnięcia przez niego władzy w sposób pozaprawny, spowodowanie śmierci wielu osób i wzrost bezrobocia, ale gdyby nie zdecydował się na przejęcie władzy, zamachu stanu dokonali by pewnie komuniści, zginęłoby jeszcze więcej osób przez dłuższy czas, a destabilizacja sytuacji gospodarczo-politycznej i tak wywołałaby wzrost bezrobocia. Zarówno Franco, jak i Pinochet, sami zrzekli się władzy i przekształcili zarządzane przez siebie państwa w czysto demokratyczne. Bardzo ciekawy system autorytarny wykształcił się w PRL po zakończeniu okresu stalinowskiego w którym władza należała do pierwszego sekretarza KPZR wybieranego w zupełnym oderwaniu od upodobań społecznych, ale społeczeństwo pozwalało temuż przywódcy na 10 letnią kadencję zakończoną rozruchami. Była to sytuacja wyjątkowa, ponieważ w przywódcy tego okresu byli narzuceni przez władzę sowiecką, ale też cieszyli się poparciem obywateli. Dopiero po jego utracie następowała zmiana w kierownictwie. W innych państwach demokracji ludowej, jak Jugosławia czy NRD, dosłownie bunkrowali się na swoich stanowiskach dążąc do przejęcia władzy na jak najdłużej i nie przejmowali się przy tym nastrojami społecznymi.


Jaki najlepszy?

Nie są to jedyny podział polityczny państw ze względu na ustroje, ale ten najpowszechniejszy i najbardziej podstawowy w dzisiejszych czasach. A teraz wróćmy do pytania o idealny ustrój. Każdy system jest dobry póki na jego czele stoją rozumne i świadome elity, które umieją odnaleźć się w danej sytuacji. To czy jest to demokracja, dyktatura czy autorytaryzm nie ma większego znaczenia. Wszystko zależy od okoliczności jego powstania, trwania oraz sytuacji międzynarodowej, a oceniać można go dopiero po upływie dziesięcioleci i z uwzględnieniem wszystkich czynników typowych dla danego okresu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz