Opis bloga

Blog nie powstał w celu przypodobania się komukolwiek, ale też treść w nim zamieszczona nie jest w żaden sposób uwłaczający. Zawiera wiele wpisów i wypowiedzi na różnorakie kwestie, które w jakiś sposób mnie zaintrygowały. Można tutaj znaleźć działy poświęcone felietonistyce, opowiadaniom, wiersze, a także wpisy bezpośrednio odnoszące się do polityki.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Urok idei

Niedawno odbyłem ciekawą rozmowę z moim znajomym o pewnej doktrynie ekonomicznej. Jego uwielbienie brało się z lektury książki napisanej przez pewnego jegomościa. Jego założenia wydawały się pozytywnie oddziaływać na gospodarki krajów z niej korzystających, jednak z czasem zaczęła ona tworzyć zjawiska patologiczne i dziś podchodzi się do niej z pewną rezerwą. Zastanawiając się, dlaczego mój znajomy widzi tylko jasną stronę idei, przypomniałem sobie, że nie ma telewizora.

Idee, w szczególności ekonomiczne i polityczne, bardzo ładnie wyglądają, ale na papierze. Gdy życie poddaje je weryfikacji, często okazuje się, iż nie doceniły one ludzkiego cwaniactwa i upadają. Wtedy grupka mądrych jednostek niezadowolonych z upadku idei zaczyna twierdzić, że w istocie jest ona bardzo dobra, ale w życie wprowadzały ją persony o niewłaściwych cechach osobowości lub po prostu niekompetentne. Najczęściej wyciągają oni zbankrutowaną teorię, przemilczają niewygodne fakty, które doprowadziły do kryzysu albo traktują ten temat ogólnie i niezrozumiale. Dodają jakiś element mający zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości i publikują jako zupełnie nowe oraz odkrywcze. Jako takie zyskują one rozgłos, poklask i szacunek, który rośnie w miarę upowszechniania się danej koncepcji. Z czasem jednak zaczynają się mnożyć patologie, których nikt nie chce zauważyć, ani tym bardziej nie jest zainteresowany ich rozwiązaniem, póki działający w ramach niej system działa. Z czasem musi dojść do takiego nagromadzenia się problemów ilościowych lub jakościowych, że zbudowany system musi upaść z większym czy mniejszym hukiem. Wtedy ponownie zbiera się grupa mądrych ludzi, oświadczająca wszem i wobec, że stosowana teoria jest prawie doskonała, a całkowitą odpowiedzialność za wygenerowane przez nią problemy ponoszą nieodpowiedni ludzie. Wprowadzają kilka niekoniecznie znaczących zmian i publikują. Z czasem narastają nieprzewidziane patologie, zmuszające teorię do upadku. Wtedy sytuacja się powtarza. W ten sposób może powstać za jednym zamachem kilka pozornie odległych od siebie teorii o różnym stopniu spójności. Dlaczego tak się dzieje? Tak naprawdę to jednostki propagujące nowe wersje tych samych twierdzeń nie potrafią się pogodzić z sytuacją, ponieważ uderza ona pośrednio lub bezpośrednio w ich poglądy i stawia pod znakiem zapytania ich własny dorobek naukowy. Oznacza to faktyczne zrównanie powszechnie szanowanego profesora ze zwykłym szeregowym studentem. Żaden naukowiec nie zniesie takiej potwarzy, dlatego ratują resztki propagowanych przez siebie teorii na wszystkie sposoby.

Wspomniana rozbieżność między światem idealnym a rzeczywistym jest najzupełniej namacalna. To problem znany od najdawniejszych czasów. Platon będąc pierwszym teoretykiem państwa totalitarnego, upokorzeniem przypłacił pragnienie praktycznej realizacji własnych pomysłów. Na szczęście dla niego zdołał ujść z opresji, lecz nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Ekonomiści opracowujący plan jednoczenia się Niemiec, potraktowali po macoszemu właśnie element ludzki i to podejście się zemściło, dając podział na zamożny zachód pompujący olbrzymie kwoty w zubożały wschód. U źródeł tego podejścia leżało przekonanie, iż ludzie z obu państw porzucą uprzedzenia i jako jeden naród będą pracować w dotychczasowy sposób. Różnice jednak okazały się zbyt duże. Ludność zamieszkująca tereny dawnego demoludu wcale nie chciała wypracowywać dochodu w miejscu zamieszkania i powoli dochodzić do poziomu zamożności zachodu. Wolała przenieść się na zachód i od razu zarabiać kilka razy więcej niż dotychczas. Wschód szybko zaczął się wyludniać, tracąc zwłaszcza specjalistów i ludzi młodych, a gromadząc osoby mniej poradne życiowo lub zbyt stare na przeprowadzkę, które obecnie stały się elektoratem skrajnej prawicy. Rejony demokracji ludowej przestały być wydolne gospodarczo. Zmusiło to rząd do pompowania olbrzymich sum w gospodarkę przypominającą trupa nierokującego na przyszłość. Proces ten nie zakończył się do dzisiaj i trudno się spodziewać, aby zakończył się w najbliższej przyszłości. Pamiętając tą lekcję, państwa na świecie patrzą ze sporą rezerwą na możliwość przyłączenia przygranicznych terytoriów lub łączenia podzielonej ludności granicami państwowymi, jeśli mogłoby to na nich sprowadzić problemy. Izrael bardzo chętnie pozbyłby się Strefy Gazy, lecz Egipt będący jedynym państwem akceptowalnym i zdolnym je przejąć, odmawia w obawie przed wiążącym się z tym problemem ekstremizmu, bezrobocia i ogólnego niezadowolenia. Podobnie Korea Południowa nie jest zainteresowana połączeniem się ze swoim północnym sąsiadem. Są to dwa różne światy. Południe należy do najbogatszych państw świata. Północ do najbiedniejszych. Ukrywa się to budując makiety domów, w których nikt nie mieszka i szerokie drogi, po których samochody jeżdżą tak sporadycznie, że dla ludności niemal zawsze jest to zaskoczeniem. Od przeszło pół wieku, te dwa państwa są ze sobą w stanie wojny i co jakiś czas północ urządza prowokacyjne ataki na południe, jednakże w obecnej sytuacji pomimo prowokacji wybuch wojny jest mało prawdopodobny. Korea Południowa bez trudu zdobędzie poparcie Japonii oraz USA z racji posiadania baz wojskowych w Japonii i układów sojuszniczych. Już tradycyjnie jedynym przyjaznym sąsiadem Korei Północnej są Chiny jednak wątpliwe, aby ten przyjaciel chciał ryzykować kontakty handlowe i stosunki polityczne ze swoim najważniejszym partnerem gospodarczym, dla kraju uchodzącego za pariasa. Mówiąc wprost, Korea Północna używa atomowego straszaka, ale nie chce wojny z Koreą Południową, ponieważ by jej nie przetrwała, a Korea Południowa nie chce wojny z Koreą Północną, ponieważ po niewątpliwym zwycięstwie zwaliłoby im się na kark miliony osób z głowami naładowanymi bzdurami, nieprzystosowanych do realiów współczesnego świata i niczego o nim niewiedzących. Takie zjednoczenie może okazać się znacznie droższe od zjednoczenia Niemiec z uwagi na skrajną biedę, w jakiej żyją północni Koreańczycy. Nagła zmiana wyznawanych przez całe życie wartości, w które duża część społeczeństwa bezgranicznie wierzy, może wywołać reakcję zwrotną, poczucie osamotnienia, bezradności i chęć obrony nieistniejącego już porządku na wszystkie możliwe sposoby, w tym terrorystyczne.

Często da się zauważyć ślepą wiarę wynikającą z przekonania o wyższości danych idei, nawet jeśli ich wprowadzenie z przyczyn obiektywnych jest niemożliwe lub w dłuższej perspektywie niebezpieczne. Co jakiś czas rozmaite formacje lewicowe kuszą swoich wyborców wizją państwa dobrobytu. Jest to pewna doktryna, w której państwo czerpie olbrzymie zyski z pewnych gałęzi gospodarki, a później zarobione środki dystrybuuje wśród niewielkiej ilości obywateli. Jest to model typowy dla Skandynawii i warunkach polskich jest on nieosiągalny. Nie mamy ani wystarczająco dużej gospodarki, która wypracowywałaby odpowiedniej wysokości zyski, a liczba ludności jest zbyt duża, aby gospodarka mogła wypracować niezbędne fundusze. Liberalna idea „niewidzialnej ręki rynku” przez wiele lat była i w dalszym ciągu jest, promowana jako element samoregulującej się gospodarki. Zakłada ona brak jakichkolwiek regulacji prawnych w gospodarce wedle zasady „im mniej państwa w gospodarce tym lepiej”. Owszem, liberalny system ekonomiczny najczęściej wywołuje olbrzymi wzrost gospodarczy, jednak równie często pozostawiony bez dozoru wywołuje kryzys na dużą skalę, ponieważ jest on bardzo podatny na spekulacje.

Niejednokrotnie idee były w rzeczywistości pretekstem do poszerzania swoich stref wpływów. Za rządów monarchów frankijskich państwo poszerzano, narzucając podbijanym ludom wiarę katolicką mającą zbawić pogańskie dusze. Przez długi czas nikt nie śmiał sprzeciwić się takiej potędze. Dopiero odmowa chrystianizacji wyrażona przez Sasów za panowania Karola Wielkiego ujawniła prawdziwą twarz tej polityki imperialnej zdominowanej przez przemoc i nietolerancję, a nieakceptowaną nawet przez dworzan tego znamienitego króla. Podczas rewolucji francuskiej stosunkowo nieduża grupka paryżan oderwana od życia, jaką wiodła reszta ludności na prowincji, zapragnęła wprowadzać idee uwane za postępowe i wielkie. Gdy spotkali się z oporem, rozpętali terror i wojnę z ludnością, którą chcieli na siłę uszczęśliwić. Później za rządów Napoleona Bonaparte te z trudem wprowadzone idee zaczęto eksportować w inne części Europy. Przy czym zupełnie ich nie interesowało czy przypadkiem na ziemiach przez nich „cywilizowanych” nie istniały już lepsze rozwiązania prawne w poszczególnych dziedzinach, a takie przypadki istniały. Identyczne zjawiska mogliśmy zaobserwować analizując kulisy powstania i działalności Związku Radzieckiego. Najpierw wprowadzili idee komunizmu u siebie i aby przekonać do niego własne społeczeństwo, wydali mu wojnę. Później nie mogąc dojść do porozumienia w zakresie, czym ten cały komunizm ma być, zmieniono teorię i wypędzono konkurencyjnych przywódców. Na koniec przystąpiono do eksportu idei, która złoty okres miała po 2 wojnie światowej. Nawet obecnie przekonanie o nieskazitelności teorii bywa zgubne. Ostatnio sporo mówi się o kłopotach gospodarczych Grecji, ale niewiele źródeł wspomina, iż zaistniała sytuacja powstała w wyniku pragnienia sprzedania idei wspólnej waluty wszystkim. Grecy nigdy do końca nie spełnili wszystkich kryteriów uprawniających ich do przyjęcia euro, a po jego przyjęciu fałszowali dane statystyczne mówiące, że ich gospodarka jest w lepszym stanie niż w rzeczywistości. W tym przypadku wspomniana powyżej kumulacja problemów nałożyła się na brak wiarygodnej informacji.

Często idee mają tylko poszlaki teorii naukowej, ale zyskują ten status, gdy ludzie zaczynają wierzyć w nią jako teorię naukową. Doskonałym przykładem jest tutaj teoria rasy. Nie ma ona przekonywujących dowodów na potwierdzenie swojej słuszności, ale przez wieki wierzono w nią do tego stopnia, iż na uniwersytetach zakładano poświęcone jej katedry naukowe. W XX wieku dowodem jej słuszności miały być różnego rodzaju testy inteligencji, w których osoby spoza rasy białej wypadały gorzej niż osoby do niej należące. Rzecz jasna przyczyna nie leżała w wyższości intelektualnej białej rasy, tylko nastawieniu wspomnianych testów na dany model edukacji oraz ogląd świata. We wspomnianych testach można znaleźć pytanie typu „Co łączy lwa i antylopę?” wymaga się odpowiedzi „Oba są ssakami”, podczas gdy niewykształcony Afrykańczyk odpowie „Jeden żywi się drugim”. Taka odpowiedz, też jest prawidłowa, mimo że zostanie oceniona jako błędna. Fakt, że ów Afrykańczyk wie, czym się różnią ssaki od gadów, ptaków i owadów nie będzie miał znaczenia, jeśli nie będzie znał nazwy „ssak” i w końcowym wyniku wyjdzie na kompletnego idiotę. Wystarczyło tylko jedno takie potwierdzenie, aby cała teoria o niższości intelektualnej czarnej rasy zyskała poważanie i stała się jądrem dla innych teorii o równie niepewnych wynikach. W ten sposób teorie ulegają nieustannej rozbudowie, stając się elementami powszechnej świadomości, a nawet porządku prawnego. Patrząc na to w ten sposób, łatwiej zrozumieć jak udało się namówić społeczeństwa europejskie do kolonizacji kontynentu afrykańskiego pod pozorem misji edukacyjnych i rozciągnięcia nad nimi opieki.

Idee ze swojej definicji zakładają istnienie świata doskonałego, a powstałe na ich podstawie teorie naukowe muszą sprawdzić się w rzeczywistych warunkach. I tu jest problem. Teorie muszą sprawdzić się w świecie rzeczywistym, pełnym anomali i sprzeczności, których nie są w stanie przewidzieć. Nie ma teorii na tyle sprawnie działającej, aby sprawdziła się we wszystkich okolicznościach, ale ludzie pragną w nią wierzyć i uprościć nią sobie wizję skomplikowanego świata. Rzecz w tym, że to się nie zdarza. Niejednokrotnie różne problemy wygenerowane przez dane teorie muszą być rozwiązywane przez teoretyków reprezentujące inne bieguny tych samych bądź odmiennych teorii. Na to nie chcą się zgodzić naukowcy popierający tezy, które doprowadziły do kryzysu. Najwięksi naukowcy wszech czasów usiłowali stworzyć ogólną teorię wszechrzeczy i jak do tej pory to się nie udało, ponieważ wszystkie istniejące tezy zawierają w sobie wady i dużą dozę domysłów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz