Opis bloga

Blog nie powstał w celu przypodobania się komukolwiek, ale też treść w nim zamieszczona nie jest w żaden sposób uwłaczający. Zawiera wiele wpisów i wypowiedzi na różnorakie kwestie, które w jakiś sposób mnie zaintrygowały. Można tutaj znaleźć działy poświęcone felietonistyce, opowiadaniom, wiersze, a także wpisy bezpośrednio odnoszące się do polityki.

czwartek, 17 marca 2011

Zanapar 4 - Powrót do domu


Rodzicie zawsze mnie zadziwiali. Ich małżeństwo było aranżowane. Poznali się w dniu ślubu. Byli skrajnie różni. Ale byli bardzo ze sobą szczęśliwi. Myślałem, że to będzie czkać i mnie. Że ona będzie czekać. Może gdybym nie był tak naiwny, to skończyłoby się inaczej.”
Fragment z „Pamiętników Tytusa Aleksandra Korneliusza”


Po wstępnym dopilnowaniu spraw w porcie związanych z rozładunkiem oraz magazynowaniem towaru, Gabriel wsiadł do czekającej na niego karety zabierając ze sobą raport z podróży, mający postać niewielkiej książeczki w twardej skórzanej oprawie i zawierający nie tylko proste zestawienie sprzedanych i zakupionych towarów, ale także opisy zastanej sytuacji, wojen plemiennych, planów rodowych, przestróg na przyszłość oraz plotek.
Woźnica chwycił za lejce i szarpnięciem sprawił, że konie ruszyły z miejsca. Obserwując przez okno kamienice zdał sobie sprawę jak bardzo się zmieniły przez ostatnie dziesięciolecia. Rzemieślnicy nadal pracują w swoich warsztatach ulokowanych przy uliczkach, z tym, że teraz jest ich więcej, podobnie karczm. Przybyło jedynie artystów, których wcześniej w zasadzie nie było. Miasto na nich skorzystało, kiedyś było szarobure i przytłaczające, teraz mieni się jasnymi kolorami. To co kiedyś było wystającymi ze ścian drewnianymi belkami, teraz przekształciło się w ozdoby. Podobała mu się ta przemiana. Woźnica kilka razy zwalniał przed oddzielającymi dzielnice bramami, które w czasie pokoju zawsze były otwarte, a zamykane jedynie na noc. Wreszcie po jakimś czasie kareta przystanęła. Rozległ się hałas towarzyszący otwieraniu bramy. Kareta ponownie ruszyła, a po przekroczeniu muru krajobraz się zmienił na bardziej zielony. Wszędzie rosły nieduże drzewka, krzewy i kwiaty.
Wysiadając z karety nawiedziło nawiedziło uczucie połączonej nostalgii i strachu przed ojcem. W ręce trzymał raport z wyprawy, o którym nie wiedział jak zostanie przyjęty. Obok stała inna kareta.
- Czyżbyśmy mieli gości? – pomyślał – Ciekawe kogo?
Wchodząc do środka zauważył groźnie wyglądającego człowieka. Widząc go zboczył z wcześniej zaplanowanej drogi i skręcił w korytarz po prawo. Za zakrętem znajdującym się po kilkunastu metrach zastał kobietę w luźnej sukni. Jej twarz pojaśniała, jak tylko go zobaczyła.
- O, kiedy wróciłeś mężusiu. - zapytała.
- Dosłownie przed chwilą. Co to za bandyta w holu? - zapytał zakłopotany – Znowu coś planujemy?
Jej szczęśliwie podekscytowanie zmieniło się w zdenerwowanie.
- No wiesz co? Nie widzisz mnie, ani dzieci od roku, a twoje pierwsze pytanie dotyczy jakiegoś dryblasa, którego widzisz pierwszy raz w życiu? - mówiła donośnym głosem.
- Aurora. Ciszej, bo jeszcze usłyszy.
- A niech wie, że bardziej się interesujesz nim niż mną.
Bardzo często stawiała go w podobnie niewygodnej sytuacji, gdy wracał z podróży i po tylu latach miał na to sposób. Przytulić zazdrosną żonę. Zrobił to samo, jej głowa bezwładnie opadła na jego ramię. Po chwili wzburzenie minęło, a ona sama zaczęła trząść się i chichotać.
- Wiesz co, mężusiu?
- Co żoneczko?
- Jesteśmy nadzwyczaj dobraną parą. - powiedziała nadal chichocząc.
- Nie śmiem przeczyć. - odparł.
- Wiesz coś o tamtym facecie?
- Przecież mnie nie dopuszczacie do swoich sekretów? - zmarszczyła brwi.
- Ale i tak wszystko doskonale wiesz.
- To jakiś sługa Filona. Wróciłeś, - kontynuowała - więc na pewno chodzi o interesy.
- Pewnie masz rację.
-De tej pory nie zrozumiałeś? Ja zawsze mam rację. - udawała poważną, tylko po to by zaraz potem się roześmiać – No dobra, puść mnie. - zaczęła go odpychać.
- Dlaczego? - zdziwił się.
- Wbijasz mi rogi tej książki w bok. - oznajmiła - Wiesz, że to trochę boli?
- O przepraszam. - puścił ją.
Rozległ się głośny dźwięk otwierania drzwi. Bladość Filona połączona z szybkością podążania w kierunku wyjścia świadczyły o tym, że gość pragną natychmiast opuścić ich majątek. Gdy gość i jego sługa wyszli z domu, natychmiast wsiedli do karety i ruszyli w drogę. Gabriel trzymając żonę za rękę podszedł do ojca stojącego teraz przy drzwiach wyjściowych.
- No proszę, dwa gołąbki! - podśmiewał się Lucjusz, ale Aurorze się to najwyraźniej podobało.
- A masz z tym problem? - zripostował Gabriel. - Czego chciał?
- Interesy. Jak poszły? - zwrócił się do syna.
- Nie najgorzej wszystko, opisałem w raporcie.
- Gdzie wnuczęta? - zapytał Lucjusz.
- Tytus bawi w mieście, a Wiktor w bibliotece. - odpowiedziała zaniepokojona matka drżąca o los swoich dzieci.
- Jak zwykle. Sprowadź mi natychmiast Tytusa.
- Dlaczego? - zapytała zaniepokojona matka.
- Będziemy go hajtać. - odpowiedział Lucjusz.
Aurora wielokrotnie myślała o tej chwili. Chwili, w której jej synowie będą zmuszeni do spełnienia powinności względem rodziny. Zastanawiała się jakie obowiązki na nich nałożą, albo kogo one unieszczęśliwią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz